sobota, 28 lutego 2015

Tytuł z myślą o Tobie- Kieruj się głosem serca.

Madzy wyszli z biura po czym skierowali się ku swoim pokojom. Jedynie Natsu został czekając na wyjście brązowowłosej. Zniecierpliwony podsłuchiwał rozmowę z ojcem. Słychać było cichy szloch oraz krzyki. Po dłuższej ciszy uchyliły się drzwi.
- Ty jeszcze nie śpisz? -powiedziała wycierając łzy Phaobe.
- Nie... Czekałem na ciebie- odchrząknął różowowłosy.
- Na mnie?- zaczerwieniła się dziewczyna.
- Znaczy, bo ja chciałem z tobą walczyć- oznajmił. Maginii uśmiechnęła się po czym pociągnęła go do ogrodu. Wokół nich były posadzone różnorodne gatunki kwiatów. Zauważyć też można było drzewa owocowe. Dzięki tej mieszance czuć było woń,  niezwykłą. Kiedy Salamander bujał w obłokach jego przeciwniczka zdążyła wyczarować strzały i wycelować w ofiarę. Niczego nieświadomy mag odwrócił się głośniej przełykając ślinę.
- Gdyby nie moja cierpliwość... byłbyś już martwy- parsknęła Myoko. Miała rację, przez jego nieuwagę mógłby nie żyć.
- Wiesz, może przesuniemy to na jutrzejszy dzień- szepnął przerażony.
- Nie ma sprawy- powiedziała dziewczyna chowając łuk. Chłopak odetchnął po czym usiadł na trawie.
Swój wzrok zwrócił ku gwiazdom.
Nieco zdziwiona tym widokiem córka zleceniodawcy przykucnęła koło towarzysza i westchnęła:
- Też często patrze na niebo... 
Zielonooki nie odpowiedział.
- Czy ty myślisz o jedzeniu? - zapytała rozbawiona brunetka.
- Z kąd takie przypuszczenia?
- Patrzysz się na mnie i ślinisz sobie bluzkę- parskęła. Salamander oblał się rumieńcem. W świetle gwiazd jego towarzyszka wyglądała jak nimfa. Do tego przyjemny wiosenny wietrzyk rozwiał jej włosy sięgające kolan. Jej oczy były przepełnione radością. Jak ja bym chciał pocałować jej polik o odcieniu pudrowego różu, pomyślał. Po długiej, trochę niezręcznej ciszy odważył się poradzić:
- Słuchaj... Podobają mi się dwie dziewczyny, nie wiem na której jednak zależy mi najbardziej. Dziewczyna drgnęła, zerwała soczyste jabłko z drzewa, przetarła bluzką po czym wzięła gryz.
- A jakie one są?- powiedziała żując  resztę kawałka.
- Jedną poznałem nie dawno... Jest miła,  mądra i poukładana, nie omijając też jej urody. Natomiast druga jest dość nieśmiała, strachliwa, lecz i tak urodziwa- westchnął zamyślony mężczyzna.
- Kieruj się głosem swojego serca. Zależeć ci będzie bardziej na tej dzięki ktorej twoje serce będzie bić szybciej- szepnęła biorąc kolejny gryz.
- Gdyby to było takie łatwe...- bąknął. Swoją twarz skierował ku nowopoznanej, sama się odwróciła czując jego wzrok. Spojrzeli sobie w oczy po czym wymienili się szczerymi uśmiechami. Phaobe wyglądała jak bóstwo,  niczym  Afrodyta. Dziewczyna cicho jękneła, czy on...
Tak, pocałował ją. Spojrzał oczekując na silne uderzenie w twarz, przymknął oczy po czym poczuł jak brązowowłosa odwzajemnia pocałunek. Czuł, że świat zatrzymał się wokoło nich, jednak towarzyszka przerwała tą, jakże namiętną chwilę.
- Dobranoc- ziewnęła wychodząc.
- Miłych snów- powiedział jeszcze nie trzeźwo różowowłosy. Patrzył jeszcze jak sylwetka płci pięknej znika z przed oczu. Przekręcił się z pleców na brzuch i podparł rękoma. Przeszły go ciarki po ciele słysząc kroki, natychmiast wstał na równe nogi i przygotował się do ataku. Było to jednak zbędne, zza drzwi wyszła blondynka, nie zaspana wręcz rozbudzona.
- Nie śpisz jeszcze?- zapytała najwyraźniej zaskoczona.
- Trenowałem trochę z Phaobe- oznajmił.
- Całowanie się nazywasz trenowaniem? Hm... ciekawe stwierdzenie- parsknęła brązowooka. Chłopak spalił buraka.
- Spokojnie, nikomu nie powiem- szturchnęła go przyjaciółka.  Spojrzał na nią z wyrazem twarzy 'dziękuję' po czym sam powiedział tak jak jego poprzedniczka dobranoc. W końcu nie mógł siedzieć do rana, jutro idą na poszukiwania drugiej córki.  Może będzie tak samo grzeszyła urodą jak jej siostra... Salamander jednak w to wątpił.
Następnego dnia obudził się tryskając energią. Z uśmiechem poszedł do jadalni gdzie czekali na niego przyjaciele, ojciec sióstr i Phaobe. Dziś ubrała szare getry, bluzkę w błękitno białe paski, trampki oraz związała włosy w dwa kucyki. Gdy siadał do stołu brunetka uśmiechnęła się. Śniadanie minęło im przy stole rodzinnie, miło i czuć było ciepło którego zawsze brakowało. Kiedy służba zabrała ze stołu talerze, madzy wraz z rodziną Myoko odeszli od stołu i wyszli z jadalni. Drużyna od razu kierowała się ku drzwiom wyjściowym,  bądź co bądź mają zlecenie. O dziwo za nimi szła ze schyloną głową błękitnooka.
Kiedy przekroczyli bramę już mieli się żegnać kiedy Phaobe powiedziała radośnie,  że idzie z nimi. Nieco zdziwieni westchnęli i poszli dalej. Cóż to był za widok, uśmiechnięta siedemnastolatka ze śliniącym się obok różowowłosym towarzyszem oraz dwójką magów obrażonych na siebie. Nawet nie wiadomo o co poszło,  lecz nie warto było się pytać.  Wystarczyło powiedzieć 'a co...' to Maginii Gwiezdnej Energii startowała z biczem.

Aye. Witajcie kochani, przepraszam za taką przerwę jednak lenistwo i lektura mnie zżera. Postaram się pisać dłużej i więcej. Pozdrawiam, Julia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz