sobota, 21 lutego 2015

Tytuł z myślą o Tobie - Łucznik

Trójka przyjaciół siedziała już spokojnie w pociągu. Lucy siedziała przy swoim bagażu,  tak jak to zwykle robiła Tytania. Gray patrzył w szybę,  a Natsu ,, umierał ". Trwała długa niezręczna cisza. Co by tu robić? Z nikim nie porozmawiasz, z nikim się nie wymienisz uśmiechem. Z Erzą było inaczej. Natsu i Gray zwykle się tłukli a teraz jakby coś diametralnie zmieniło ich nastawienie. Aż tak na relacje wpływa Scarlet? Nim się obejrzeli dało się usłyszeć otwieranie drzwi. To oznaczało koniec podróży, a dla niektórych nawet wybawienie z tortur.
- To gdzie teraz?- mruknął Mag Lodu.
- Mamy się stawić za 20 minut przed domem państwa Myoko- oznajmiła ponuro przyjaciółka. Nie potrafiła się uśmiechać, ponieważ wiedziała,  że nikt tego nie odwzajemni. Dziewczyna dopiero teraz zdała sobie sprawę, iż nie ma Happy'iego. No tak, został jako ,, Anioł Stróż " rannej. Do jego roli świetnie się nadają jego małe skrzydła.
- Lucy? Zadałem ci pytanie- mówił machając brązowookiej przed oczami Natsu. Najwyraźniej próbował ją obudzić już dobre kilka minut, co można wywnioskować po wyrazie twarzy.
- Hę? -spytała blondynka. Chłopak nic nie odpowiedział tylko wskazał palcem na wejście do rezydencji. Przy furtce widniał duży napis ,, Dom rodziny Myoko, proszę dzwonić ". Rozglądaliśmy się za dzwonkiem, jednak nie był nam potrzebny. Zza drzwi wyłoniła się sylwetka dziewczyny na oko siedemnatsoletniej.  Brązowe włosy sięgały jej do kolan. Z daleka można było zobaczyć pełne ciekawości błękitne oczy. Po dłuższym zastanowieniu postanowiła odsłonić całe ciało. Była ubrana w bluzkę,  legginsy oraz trampki. Chwilę później uchyliła delikatnie usta:
- Witajcie... zapraszam do środka.
Magowie byli bardzo zaskoczeni. Lucy nie wyobrażała sobie ile dziewczyna suszy włosy. Natsu najwyraźniej był zauroczony, a Gray był zaintrygowany jej umiejętnościami. W końcu byli bardzo blisko Fiore...
- Jesteś magiem?- spytał czarnowłosy. Nieznajoma skinęła głową po czym pokazała swój łuk.
- Ty jesteś łucznikiem...- powiedziała zdziwiona blond włosa.
Nie tylko ona ją podziwiała. Jest to bardzo żadka magia, tak jak Erza potrafi przywołać niezliczoną ilość strzał i ma dobrze wypracowany cel. W walce z taką osobą bardzo łatwo zostać zranionym. Nie wyglądała na niebezpieczną, jednak pozory mylą. W każdej chwili mogła zaatakować,  tak jak Tytania bez ciastka truskawkowego. Brązowowłosa prowadziła przybyszów przez długi korytarz, który zdawał się nie mieć końca. 
- A można wiedzieć jak masz na imię? - wydusił z siebie Salamander.
- Phaobe, kiedyś tak samo jak i wy należałam do FairyTail- odpowiedziała zamyślona. Gray jakby drgnął. Nic dziwnego, w ich głowach zaczęły błądzić pytania dlaczego odeszła,  czy zna Makarova, z kąd tak naprawdę się tam znalazła. 
- Opowiem o sobie może kiedy indziej,  na razie to wejdzie do pokoju mego ojca. Przybyliście w konkretnym celu, prawda?- odrzekła tajemniczo Phaobe. Znajpmi przytaknęli i usiedli na wprost biurka. Pokój zdawał się nie duży.  Meble były stare, aczkolwiek nadawały się jeszcze do użytku. Za każdym razem kiedy siadało się na krześle nie obyło się bez skrzypnięcia,  lecz to szczegół. Po chwili na krześle obrócił się ojciec łuczniczki i z uśmiechem oznajmił:
- Widzę,  że zaprzyjaźniliście się z Phaobe.
- W tym sęk, że nie- odchrząknęła córka biznesmena.
- Cóż, to poznacie się później. Teraz proszę wysłuchajcie mnie... Zaczęło się to tak:
Dwa lata temu starsza siostra naszej córki- Lisanna wyruszyła na poszukiwanie waszej gildii. Dzięki niej mogła pogłębiać swoje umiejętności wodne. Jednak podczas jej dość długiej podróży między miastami sąsiednimi było mizernie. Spowodowało to atak. Oby dwie strony zyskały wiele strat. Niewinna szesnastolatka pomimo zagrożenia szła dalej. Zauważyła,  iż zapasy zmniejszyły się dlatego zerwała jabłko z pobliskiego sadu. Na jej nieszczęście panowała tam straż,  która napotkanych ludzi zabierała do niewoli...- dalszy ciąg już chyba znacie- szepnął skruszonym głosem ojciec. Brunetka kątem oka patrzyła czy też nikt nie widzi jak urania łzy, dalej nie mogła się pogodzić ze stratą ukochanej siostry, która oddała by za nią życie. Wszystkich zaintrygowała ta opowieść,  w szczególności Natsu którego spotkał także okrutny los.
- Postaramy się ją uratować- mruknął. Na twarzy poznanej zagościł uśmiech,  różowowłosy odwdzięczył się tym samym. W tej chwili w jego głowie zrodziło się pytanie- ,, Czy ja się zakochałem? ".
Aye! Jak ten czas szybko leci, nim się obejrzałam już piszę piąty rozdział opowiadania... Chciałam, by opowiadanie zaciekawiło was i namawiało do dalszego czytania. Dziękuję za przeczytanie, Julia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz