poniedziałek, 2 marca 2015

Tytuł z myślą o Tobie- W swojej podświadomości.

Podróż od samego początku była nieswoja. Jedyne co było normalne to pogodna brunetka wraz z Salamandrem. A co się stało z Grayem i Lucy? Tego niestety nie wie nikt. Może Lucy zjadła Grayowi podwieczorek? Jak to mówi Happy ostatnio jej się przytyło... I tak jest ładna,  nawet bardzo. Wracając do przyjaciół,  po kilku godzinach marszu madzy mogli dostrzec zamek, a właściwie ruiny. Jednak słychać było,  że ktoś nadal prowadzi tam działalność. Maginii Gwiezdnej Energii podniosła klucze oraz rozluźniła mocno przywiązany do paska bicz. Natsu wraz z Grayem opracowali strategie, a Phaobe wyczarowała łuk z dużymi zasobami strzał. Na znak różowowłosego drużyna miała wbiec do środka. Kiedy otrzymali pozwolenie ich wielkie wejście zepsuły drzwi które koniec końców trzeba było wyważyć, po wykonaniu danej czynności widać było zabarykadowanie. Nie zbyt mądre podejście,  jednak wykonawcy zlecenia wzruszyli ramionami i poszli dalej. Każdy z nich miał oczy dookoła głowy. Krzyki typu 'pomocy' pokierowały ich na górę. Mimo, iż drugie piętro nie znajdowało się wysoko to i tak przyjaciele mieli obawy, jak już wcześniej wspominano tego miejsca nie można nazwać zamkiem. Kiedyś być może i tak, lecz pordzewiałe zbroje czy też kości i lekki zapach stęchlizny mówił sam za siebie. W pewnym momencie czwórka ucichła, znajdowała się bardzo blisko miejsca tortur o czym świadczą błagalne krzyki o pomoc. Nikt z nich nie miał na co czekać, 'przywódca' otworzył z wielkim hukiem drzwi po czym krzyknął triumfalnie. Jedyne co ich zastanawiało to nagła cisza.
- Natsu, uważaj- pisnęła błękitnooka.  Nim jednak chłopak się odwrócił ciężki przedmiot uderzył w jego tył głowy. Stracił przytomność. Z daleka widział nadbiegającego chłopca, za nim też biegł wyższy od niego różowowłosy mężczyzna. Byli do siebie niebywale podobni, czy to nie... przez nie uwagę chłopca obydwaj wpadli na ścianę, jednak ten malec dostał najmocniej. Słychać było ciche syknięcie z bólu,  ojciec zauważając to pocałował dziecko w obolałe miejsce. Wtedy film się urwał. Nastepne wydarzenie odbywało się w lesie. Matka w raz z małym zawiniątkiem biegła ze łzami w oczach. Dobrze poznaje to miejsce... biegnie do FairyTail. Z coraz większym żalem patrzy na płaczące razem z nią maleństwo. W dali słychać było strzały, krzyki oraz łamanie się ludzkich kości. Widać było,  że wyjście z terytorium było cudem. Mimo omdlewajacych odgłosów młoda matka biegła,  nie zbaczając na przeszkody, dla niej ważne było by po prostu uratować dziecko. Dorosła miała na sobie kaptur może chciała ukryć swoją osobowość?  Ledwo można bylo zobaczyć zarys jej twarzy. Kiedy z ulgą dotarła do gildii zaczęła rozmawiać z jeszcze w średnim wieku Makarovem. Ten dał jej znak, a ona pocałowała niemowle ze łzami napływającymi do oczu. Po kilku minutach kobieta wybiegła,  zdjęła kaptur po czym rozpoczęła atak. Ona tak samo jak i ja była magiem ognia. Potem obraz mi się rozmazywał. Kiedy nareszcie mogłem zauważyć coś w mgle byli to moi przyjaciele, jednak nie tacy jak teraz, młodsi, na oko mieli siedem lat. Brakowało jednak Lucy oraz Happiego. Erza nie była jeszcze tak samo straszna jak teraz, a Gray był milszy i nie prowokował mnie do walki. Było bardzo spokojnie, obydwoje patrzyli się na mnie z uśmiechem. Niedługo po tym do nas doszedł staruszek, który z koszyka wyjął małe zwierze, różnił się od reszty kotów. Ten był błękitny oraz posiadał skrzydła. Od razu zabrałem go od reszty i przytuliłem do siebie. Wiedziałem,  że będzie moim przyjacielem do końca moich, może bardziej jego dni. Kiedy kot otworzył usta usłyszałem jak coś huczy mi w uszach, w pewnym momencie nie wytrzymałem, budziłem się oraz zacząłem słyszeć głosy dobrze mi znane...
Po kilku minutach chłopak widział Lucy, Graya oraz Phaobe przy łóżku. Teraz nie ważne było dla niego co się stało czy też dlaczego się tu znalazł. Zainteresowany był wspomnieniami, nie wiedział do kogo one należały,  chyba że do niego...

Aye. Przepraszam Was za krótki rozdział jednak chciałam przerwać w punkcie kulminacyjnym i zachęcić do koleknych rozdziałów. W razie niejasności w pewnym momencie pisałam jako Natsu, ponieważ opowiadała jako on. Potem jednak zmieniłam na narracje trzecioosobową. Pozdrawiam, Julia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz