wtorek, 3 marca 2015

Podniebny smoczy zabójca- Wstęp.

Witaj. Zastanawiasz się pewnie kim jestem. Otóż mam na imię Mochi. Należę do jednej z najlepszych gildii w Meyore. Dotąd zasłynęłam dzięki zwycięskiej walce z samym Tytanem- Naburi. Zyskałam wielki szacunek dzięki któremu mam dostęp do rangi S oraz do piętra tak zwanych 'Bogów', lecz o tym kiedy indziej. Mam ciemne blond włosy oraz czekoladowe oczy. Jestem osobą wygodną, nie toleruje spódnic, sukienek czy też dżinsów. Na codzień ubieram leginnsy z bluzką. Posiadam nielicznych przyjaciół są to Yokomi, Hana oraz Nanami. Działamy wspólnie, nigdy nie zostawiamy siebie w potrzebie, jesteśmy jak rodzina. Mimo, iż ja jestem podniebnym smoczym zabójcą, Yokomi włada wodą, Hana ogniem a Nanami lodem to i tak tworzymy zgraną paczkę.  Spotkał nas bardzo podobny los, żaden z nas nie ma rodziców,  wychował się w gildii przy naszej opiekunce Cabe. Jest to na pozór niewinna trzydziestoletnia kobieta, która skrycie jest demonem. Nigdy jednak nas nie skrzywdziła, przynajmniej tak mi wiadomo. Panuje u nas na codzień miła atmosfera,  czasem zdarzają się kłótnie,  jednak sporadycznie. Zapewne myślisz,  że pisać będę o normalnych dniach. Otóż niedługo wraz z przyjaciółmi wybieram się na misję. Dlatego będę opisywać wydarzenia związane z nią. 

Dzień wyprawy.
Rano oślepiło mnie słońce, które najwyraźniej mówiło 'ruszaj się', nie czekając na kolejne próby pozbawienia mnie wzroku wstałam po czym jak zwykle pokierowałam się do łazienki. Ubrałam czarne legginsy oraz biało błękitną bluzkę. Przepłukałam sobie twarz wodą a następnie umyłam zęby. Przy nakładaniu kolczyków szczerze się uśmiechnęłam. Śniadanie zjadłam w ciszy i spokoju. Kiedy zauważyłam, że jest późno i drużyna prawdopodobnie nie zaczeka na mnie nałożyłam buty, zamknęłam drzwi oczywiście także sprawdzając czy napewno i pobiegłam do gildii. Tak jak mówiłam. Yokomi grał z Nanami w kamień papier i nożyce a Hana siedziała popierając głowę na walizce.
- Ruszamy- uśmiechnęłam się robiąc gest w strone drzwi ręką.
- Powodzenia- powiedzieli synchronicznie zebrani. Niestety nie zdążyliśmy odkrzyknąć, ponieważ śpieszyliśmy się na stacje. Z podekscytowaniem czekaliśmy na pociąg,  który zdawał się jechać godziny. W rzeczywistości jechał nie całe 10 minut, jednak dla trójki magów to sto lat. Jedyna wytrzymałam czekając na przyjazd i z perfekcją weszłam do środka, nie to co inni... nie którzy idą jak kot z pęcherzem. Podróż minęła dobrze, nuciłam sobie pod nosem jakieś melodie które w ostatnim czasie mnie oczarowały natomiast inni wymieniali się spojrzeniami surowymi, miłymi i można też powiedzieć, że z miłością. Nie od dziś wraz z Haną wiemy o skrytej miłości Yokomi razem z Nanami. Uwierz, prędzej czy później się pocałują. Może nie dziś,  nie jutro ale za rok już będzie mowa o ślubie. Jedyna ja nie mam jeszcze osoby do której mogę się przytulić, jednak mi to szczególnie nie przeszkadza w dążeniu do szczęścia.  Jestem 'siedemnastoletnią, zdolną i urodziwą dziewczyną' jak to powiedziała Cabe. Ciekawa jestem swojej przyszłości, czy nadal będę pogłębiać swoje umiejętności,  czy też może będę idealną matką, która poświęci się wychowaniu swojego potomka. Oby dwie opcje jak najbardziej mi pasowały. Matko, o czym ja myślę... Za nim się obejrzałam byliśmy na miejscu. Dom naszego zleceniodawcy, który był równocześnie naszym hotelem znajdował się niedaleko wioski, wokół niego rosło wiele drzew i innych roślin. Uwielbiam dotychczas ich woń i aromat. Bądź co bądź nie przyszłam tu by podziwiać piękne krajobrazy, mam misję,  która pozwoli mi osiągnąć nowe umiejętności, nowy poziom...

Aye. Witam serdecznie, zastanawiacie się pewnie czy to już koniec Tytułu z myślą o Tobie,  nie. Jest to dodatkowa lektura, którą będę pisać.  Mam nadzieję,  iż się spodobała. Do następnego posta, Julia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz