środa, 18 lutego 2015

Tytuł z myślą o Tobie- Zauroczenie

Dziewczyna biegła przed siebie. Po jej polikach spływały łzy,  jedna po drugiej. Chciała się do kogoś przytulić, o ile kogoś takiego by miała. Lucy upadła na kolana i w tej pozycji pozostała przez godzinę.
- Luucy- krzyczał ktoś w oddali.
Brązowooka  nie odpowiedziała.
Po kilku minutach błądzenia z krzaków wyłoniła się sylwetka mężczyzny, różowowłosego salamandra.
- Co tu robisz Lucu? -spytał uśmiechnięty.
- Ile razy mówiłam byś tak mnie nie nazywał?!- mruknęła z lekkim podirytowaniem blondynka. Chłopak tylko się głupio uśmiechnął i wyszczerzył swoje białe zęby. Zauważając, że Maginii Gwiezdnych duchów jest w zapłakanym stanie przykucnął obok niej i przytulił niepewnie. Przymrużył oko czekając na odzywke Lucy typu ,, Zboczeniec ", jednak się nie doczekał. Spojrzał ze zdziwieniem na blondynkę ta natomiast się uśmiechnęła i odwdzięczyła się jeszcze mocniejszym uściskiem. Minęło kilka minut. Salamandra obudziło z trasnu chrapanie ukochanej. Ciekawe czym się zmęczyła... Dlaczego tu ją znalazł? Nie mógł zostawić jej tutaj samej dlatego wziął dziewczynę do swojego domu. Położył ją w łóżku i sam się wtulił w jej blond włosy. Noc była spokojna, Natsu obudziło czyhanie w kuchni. Wziął pierwszy lepszy przedmiot i poczłapał do kuchni. Okazało się,  że to Lucy przyrządzała śniadanie.
- Dzieeńdobry- ziewnął chłopak.
- Cześć, jajecznice?- mówiąc to brązowooka wskazała palcem na patelnie.
- Chętnie- uśmiechnął się. Po tych słowach na stole zagościła świeża potrawa, która aż prosiła o zjedzenie. Salamander nie czekając na zaproszenie powędrował do stołu.
- Natsu, mam bardzo ważną wiadomość- krzyknął Happy. Oby dwoje zmierzyli wzrokiem kota który próbował nabrać powietrze. Co takiego ma do przekazania futrzak? Czy jest to dobra czy zła wiadomość? 

Aye! Dziękuję serdecznie za przeczytanie rozdziału. Przepraszam za tak późny termin opublikowania, aczkolwiek dręczy mnie nauka oraz ważne dla mnie testy. W weekend postaram się coś jeszcze napisać,  jednak nie obiecuje. Pozdrawiam, Jula.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz